To chyba działa tak; znajduje się jakiś twór państwo-podobny typu Vanatu czy inna wysepka lub bananowa republika i wychodzi się z propozycją: wy nam dacie niby zlecenie na wasz oficjalny środek płatniczy a my wam za taką zgodę jeszcze zapłacimy jakąś niewielką sumę. Monet nie zobaczycie, chyba że kupicie sobie u dilera.
Jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, że o kase. Zapewne wchodzą sprawy celno-podatkowe przez co takie niby zlecenie jest korzystne finansowo dla mennicy i pozwala ominąć różne daniny skarbowe. No przecież nikt mi nie powie, że w Somali do płacenia używają słoni, kolekcjonerów raczej też podejrzewam że tam można na jednej ręce policzyć...pewnie nawet te monety tam nigdy nie dotarły.